Jak karmić i nie krzywdzić?
31 sierpnia, 2017Wspólny stół, wspólne chwile, wspólne życie
7 września, 2017Każdy nagły spadek apetytu u dziecka powoduje rodzicielski niepokój czy lęk przed być może zbliżającą się chorobą. Zmniejszenie łaknienia sprawia, że zaczynamy snuć domysły, dlaczego nie je. Czy coś mu zaszkodziło? Jeśli taki stan trwa u naszego dziecka dłużej, zaczynamy o nim mówić „niejadek” i przy każdej możliwej sposobności zachęcamy, namawiamy, oferujemy, a czasami również przymuszamy do jedzenia.
Dla każdego rodzica określenie „niejadek” może mieć zupełnie odmienne określenia. Część rodziców mówi tak o swoim dziecku, ponieważ nie chce ono jeść warzyw lub mięsa; inna grupa wykorzystuje to określenie, kiedy ich dziecko nie zjadło oferowanej na talerzu porcji; w jeszcze innym przypadku będą to dzieci, które zupełnie nie są zainteresowane jedzeniem lub jedzą tylko swoje wybrane produkty. Niejadkiem będzie też dziecko, które pomimo swojego wieku, będzie nieustannie przyjmowało pokarmy płynne czy to o konsystencji papki lub które będzie jadło wybiórczo, jak również te, które będzie przejawiało lęk przed wszelkimi nowymi oferowanymi produktami spożywczymi.
Wśród wspomnianych wyżej grup będą zupełnie zdrowe dzieci, ale i dzieci, które powinny być objęte opieką specjalistów zajmujących się terapią karmienia. Im szybciej uzyskają pomoc, a rodzice stosowne wsparcie, tym lepiej. Nie ulega wątpliwości, że „niejadek” to pojęcie potoczne, które nie powinno być używane wobec samego dziecka. Komentowanie tego, ile dziecko zjadło lub nie, nigdy nie powinno odbywać się w obecności dziecka. Każde nasze starania, zachęty, nagrody, a czasami również zmuszanie do jedzenia to taktyki, które rzadko kiedy przynoszą pożądany efekt. Być może raz czy drugi poskutkują, ale na dłuższą metę przynoszą odwrotny skutek.
Praca z dzieckiem mającym trudności z przyjmowaniem pokarmów, bez względu na wielkość i istotę problemu, powinna zacząć się od oswajania jedzenia. Pokazania, że jedzenie może być przyjemne. Dla osób dorosłych posiłek ma właśnie takie znaczenie. Zazwyczaj jemy to, co lubimy, to, co nam smakuje, delektujemy się smakami i zapachami, jemy wspólnie z przyjaciółmi, celebrując wspólnie czas. Dziecko, które z różnych przyczyn nie chce lub nie może jeść, ma zupełnie inne doświadczenia. Jego posiłek musi zostać „odczarowany”.
Kiedy my dorośli patrzymy na talerz z jedzeniem, potrafimy wyobrazić sobie jego smak i zapach, wiemy, jakie odczucia przyniesie nam każdy kęs danego pokarmu, zdajemy sobie również sprawę z tego, w jaki sposób należy takie danie zjeść, co będzie wymagało większego żucia, a co będzie można bez problemu przełknąć. Dzieci nie dysponują takimi doświadczeniami, nie mają takiej wiedzy, nie potrafią sobie tego wyobrazić. Określenie „miękki makaron z sosem” nic im nie mówi, więc czasami nie wiedzą nawet, czy są go w stanie zjeść.
To do nas należy wprowadzanie dziecka w świat pokarmów, w lekkiej atmosferze, bawiąc się i doświadczając, pozwalając na brudzenie, rozmazywanie, zgniatanie i zrzucanie na podłogę. Każdy nawet najmniejszy okruszek chleba niesie ze sobą informację sensoryczną, która musi być przez dziecko dobrze odebrana i odczytana. Jeśli jesteśmy na to gotowi, bez problemu sobie poradzimy, ale jeśli takiej gotowości w sobie nie mamy, ten mały okruszek chleba sprawi, że zareagujemy negatywnie, będziemy się krztusić i obawiać się kolejnej, podobnej do tej sytuacji.
AUTOR Marta Baj Lieder
Artykuł ukazał się na łamach portalu dzielnicarodzica.pl